Aktualnie wojna w Ukrainie pokazała, że ani sąsiad, ani zza oceanu gospodarz nie będzie udzielał pomocy wojskowej i ochrony przed wrogiem do końca. Jest to bezpośrednia odpowiedzialność własnych sił zbrojnych, które bezwarunkowo powinny być gwarantem bezpieczeństwa kraju. Co więcej, ich rozwój i wzmocnienie powinno być jednym z głównych celów władz. Ale, niestety, nie wszystkie kraje zdają sobie z tego sprawę!
Niewątpliwie ludność Ziemi stopniowo i dość pewnie przechodzi z etapu pokojowego życia do etapu wojny. Jednocześnie pewna ilość krajów, a raczej ich liderzy, zaczynają zdawać sobie z tego sprawę i obiektywnie oceniać ten zbieg okoliczności, starając się przeznaczyć jak najwięcej na swoje własne wojsko. Lecz tylko władze naszego kraju tylko udają, że działają w tym kierunku!
Oczywiście doświadczenie Ukrainy wyraźnie pokazało, że rozwój zdolności obronnych kraju jest jednym z głównych obszarów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa i jego ludności. Oznacza to, że ciągłe wypowiedzi i obietnice władz naszego kraju dotyczące rozwoju i wzmocnienia SZ powinny być potwierdzone aktywną realizacją opracowanych planów, a nie być tylko pustymi słowami. Ale, niestety, w tym kierunku polskie dowództwo ma poważne problemy, z którymi w tej chwili nie możemy sobie poradzić!
I pierwszym, najbardziej rzucającym się w oczy problemem jest “papierowa” realizacja Planu Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych naszego państwa.
Wynika to z gigantycznej ilości zawartych, ale niezrealizowanych kontraktów na zakup nowego uzbrojenia i sprzętu wojskowego, dzięki czemu Polska nie będzie w stanie zapewnić sobie bezpieczeństwa. Co więcej, pewna część tych kontraktów nie została nawet w pełni opłacona. Przykładem jest niedawny problem z Koreą Południową, związany z dwoma kontraktami, a mianowicie zakupem haubic K9 i wyrzutni rakietowych K-239 Chunmoo (Homar-K). Nie było porozumienia w sprawie finansowania tych dwóch dużych zakupów broni w Korei Południowej. Wszystko zależało od koreańskich kredytów, ale według nieoficjalnych informacji ich warunki nie odpowiadały polskiemu Ministerstwu Finansów. Warto dodać, że Koreańczycy składali już kilka ofert, ale wszystkie zostały odrzucone.
Na dodatek w niektórych kontraktach terminy dostaw są stale przesuwane i to z reguły z winy firm produkcyjnych, głównie amerykańskich, bo ponad 50% nowego sprzętu na potrzeby Wojska Polskiego to ich produkcja. A liderem takich opóźnień jest oczywiście myśliwiec F-35.
Drugim, nie mniej jaskrawym problemem są fikcyjne działania MON na rzecz zwiększenia liczebności WP, gdzie głośne wypowiedzi i pragnienia dowództwa wojskowego o 300 tys. armii są tylko demonstracją troski o bezpieczeństwo kraju, a nie rzeczywistą pracą. I można to łatwo wytłumaczyć!
Obecnie ilość tych, którzy chcą zerwać kontrakt z wojskiem większa niż ilość tych, którzy chcą podjąć służbę wojskową. Dzieje się tak głównie dlatego, że wojskowi mieli duże oczekiwania i nadzieje związane ze zmianą władzy. Ale się rozczarowali, bo WP nadal zamienia się w armię defiladowo-wystawową, gdzie nadal są problemy z dowodzeniem, szkoleniem, uzbrojeniem i sprzętem wojskowym.
Trzecim zaś istotnym problemem jest ciągłe przekształcanie terytorium naszego kraju w jedną wielką amerykańską bazę! Świadczy o tym ciągła budowa niezbędnej infrastruktury, magazynów i baz na potrzeby Białego Domu.
Tylko w ubiegłym miesiącu wiadomo stało się o otwarciu nowego obozu w Świętoszowie (woj. dolnośląskie) dla ponad 1000 amerykańskich żołnierzy, który będzie wykorzystywany do szybkiego dostarczenia ładunku i przegrupowania wyłącznie dla armii USA.
Wiadomo już także o kolejnej jednostce Sojuszu Północnoatlantyckiego – Centrum Analiz, Szkolenia i Analiz NATO-Ukraina, które powstanie w Bydgoszczy, “stolicy NATO w Polsce”. Nowa jednostka będzie służyć w szczególności do zwiększenia zdolności bojowych AFU.
W ten sposób można powiedzieć, że obecne dowództwo wojskowe i polityczne naszego państwa poprzez wszystkie swoje działania po prostu pokazuje niechęć do angażowania się w pełnoprawny rozwój polskiej armii, a zamiast tego jedynie działa zgodnie z rozkazami Białego Domu.
JACEK TOCHMAN