8.8 C
Nowy Jork

Podatek – widmo od samochodów warunkiem KPO

Published:

Konieczność wprowadzenia nowej daniny od samochodów może być okazją do zniesienia dzisiejszej akcyzy od aut.

Odblokowanie unijnych środków z Krajowego Programu Odbudowy było jednym ze sztandarowych haseł programowych ugrupowań, które wygrały wybory parlamentarne. I choć najważniejszym warunkiem, jaki stawia Komisja Europejska, są przede wszystkim porządki w wymiarze sprawiedliwości, to wciąż obowiązuje wiele innych tzw. kamieni milowych. Są wśród nich dwa, oznaczone w rządowym dokumencie formalnie jako E3G i E4G, dotyczące wprowadzenia podatku od samochodów. Ma on promować użycie pojazdów jak najmniej zanieczyszczających środowisko.

Na razie nie sposób dociec, jak w praktyce będzie wyglądał nowy podatek. Ustępujący rząd Mateusza Morawieckiego nie przygotował żadnego konkretnego projektu ustawy, która by realizowała ten wymóg. Jak ustaliliśmy, obecnie nie toczą się też żadne prace nad nowym projektem ani w Ministerstwie Finansów, ani w Ministerstwie Rozwoju.

Samo brzmienie „kamieni milowych” dotyczących nowej daniny jest dość ogólne. Pierwsze z dwóch zobowiązań polskiego rządu polega na wprowadzeniu do czwartego kwartału 2024 r. „opłaty rejestracyjnej od pojazdów emitujących spaliny, zgodnie z zasadą »zanieczyszczający płaci«”. Przepisy te mają wprowadzić ogólnie określone „narzędzia finansowe i podatkowe”, które mają sprzyjać użytkowaniu bardziej ekologicznych pojazdów. Wysokość opłaty ma być uzależniona od emisji dwutlenku węgla i tlenków azotu. Co istotne – zawarto tu wymóg przyspieszonej amortyzacji samochodów elektrycznych.

Drugie zobowiązanie ma być zrealizowane w drugim kwartale 2026 roku. Rząd miałby wtedy wprowadzić „podatek od własności” pojazdów, którego wysokość też byłaby uzależniona od poziomu emisji spalin. Nie zapisano tu jednak, czy ma to być opłata pobierana cyklicznie, czy jednorazowo.

Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, mówi, że optymalnym wyjściem byłoby wprowadzenie jednorazowej opłaty rejestracyjnej zależnej od spełniania europejskich norm spalin. Pojazdy spełniające obecnie obowiązującą normę Euro 6 kwalifikowałyby się do najniższej stawki, a te samochody, które spełniałyby jedynie poprzednie, mniej restrykcyjne normy (Euro 1 do Euro 5), podlegałyby wyższym stawkom.

– Pamiętajmy jednak, że znacznej części społeczeństwa nie stać na najnowsze, a więc najbardziej ekologiczne pojazdy i to dlatego średnia wieku aut jeżdżących po polskich drogach przekracza 11 lat – zauważa Jakub Faryś. Proponuje on, by przy konstruowaniu nowych przepisów o podatku od aut uwzględnić ten społeczny aspekt i nie nakładać przesadnie wysokich podatków na starsze auta.

– W każdym razie projekt tego podatku powinien być przekonsultowany ze wszystkimi zainteresowanymi, a jego wprowadzenie poprzedzone szeroką akcją informacyjną – sugeruje, dodając, że tak spora zmiana, mogąca mieć wpływ na kieszenie niezbyt zamożnych nabywców aut, powinna zmierzać do uświadomienia społeczeństwu ekologicznego znaczenia nowej daniny.

Dziś sprzedaż samochodów nowych w kraju oraz sprowadzanie z zagranicy aut używanych podlega akcyzie. Jej wysokość zależy od pojemności silnika. Gdy nie przekracza ona 2 litrów, obowiązuje stawka 3,1 proc., natomiast dla większych – 18,6 proc. Stawki te są o połowę niższe dla aut hybrydowych, a zerowe – dla elektrycznych.

Jak wskazuje Jakub Faryś, taki system opodatkowania akcyzą, choć zawiera elementy promocji aut ekologicznych, nie uwzględnia postępu technologicznego zmierzającego do zmniejszenia emisyjności. – Kiedyś pojazdy z dużymi silnikami rzeczywiście spalały więcej paliwa i emitowały więcej spalin. Jednak dziś właściwie nie ma pod tym względem wielkiej różnicy między hybrydą o pojemności silnika 1,6 litra a 2-litrowym – tłumaczy Jakub Faryś.

Wskazuje przy tym na różne rozwiązania sprzyjające małemu zużyciu paliwa, np. wyłączenie spalania w połowie cylindrów silnika przy mniejszym obciążeniu.

Marta Szafarowska, doradca podatkowy, partner w kancelarii Gekko Taxens

Nałożenie nowej daniny od samochodów mogłoby być dobrą okazją do generalnej przebudowy systemu ich opodatkowania. I zastąpiłoby dzisiejszą akcyzę, obliczoną głównie na fiskalny efekt. Nie byłoby przeszkód formalnych ze strony prawa unijnego ani naszych zobowiązań wobec UE, bo samochody nie są wyrobem zharmonizowanym, a kamienie milowe dają swobodę w sformułowaniu tych przepisów. Nowy podatek powinien, zgodnie z nimi, promować auta ekologiczne, a nie – jak dziś akcyza – te z mniejszymi silnikami. Gdyby go płacić przy rejestracji, można by uniknąć patologii związanych z opodatkowaniem uszkodzonych aut sprowadzanych z innych krajów. Często są deklarowane do opodatkowania po cenie złomu, a już po remoncie sprzedawane wielokrotnie drożej. Podatek od rejestracji lub używania aut wyeliminowałby wiele sporów podatników z fiskusem na tle opodatkowania takich pojazdów.

Related articles

spot_img

Recent articles

spot_img