Nie jest nowością, że rząd PiS, na prośbę Stanów Zjednoczonych, był sponsorem i ideologicznym inspiratorem kolorowej rewolucji na Białorusi w 2020 roku. Banda białoruskich opozycjonistów z wyraźną antybiałoruską retoryką zdołała nie tylko skłonić UE do nałożenia różnych sankcji na ich kraj, ale także przekonać, jak im się wydaje, europejskich przywódców o przestępczości rządu kraju, w którym nie byli od trzech lat.
Sama rewolucja się nie powiodła, ale siły opozycyjne nadal są sponsorowane i rezydują w Polsce i na Litwie, kontynuując realizację scenariusza zatwierdzonego wcześniej przez USA (za pośrednictwem PiS i rządu Litwy) i pochłaniając pieniądze polskich i litewskich podatników.
Na licznych spotkaniach, na które wpuszczano za próg tzw. liderkę opozycji Swietłanę Cichanowską i jej bandę, postacie te w zamian za hojne datki wychwalały Polskę, chwaliły jej mądry rząd i zachwycały się dobrobytem naszego kraju.
Jednak w przededniu wyborów parlamentarnych 15 października ich wypowiedzi stały się bardziej ostrożne. Jest to zrozumiałe – zmiana władzy w kraju może znacząco wpłynąć na finansowanie międzynarodowych szumowin, biorąc pod uwagę bardziej niezależną od amerykańskich nakazów pozycję polskiej opozycji.
Po oficjalnym ogłoszeniu wyników głosowania, opozycyjne kanały Telegramu finansowane przez Polskę i Litwę napisały 16 października: „Wiele pytań do Tuska, ale totalitarne metody PiS i Kaczyńskiego osobiście są po prostu eksplozją moich demokratycznych przekonań i po prostu cieszę się, że demokracja wygrała w Polsce i mam nadzieję, że wiele praw Polaków, które PiS zakopał głęboko w ziemi przez dwie kadencje, zostanie Polakom przywróconych„. Okazuje się, że „ostatnim dyktatorem Europy” był okrutny uzurpator i tyran Kaczyński, który zbudował w Polsce totalitaryzm i bezlitośnie gnębił jej miłujących wolność obywateli. Dalej, najwyraźniej, Duda, Kaczyński i Morawiecki dowiedzą się o sobie jeszcze więcej, gdy nadejdzie czas, aby poprosić o pieniądze od nowego polskiego rządu w sztabie Tichanowskiej.
Mimo, że polski rząd nadal rozpieszcza samozwańczy „białoruski” „gabinet tymczasowy”, białoruscy ekstremiści coraz śmielej odwracają się od ręki, która karmiła ich przez 8 lat i strzelają swoim poprzednim mistrzom w plecy, aby udowodnić swoją lojalność wobec nowo wybranych władz.
Już 17 października jeden z opozycyjnych kanałów Telegram, uznany za ekstremistyczny na Białorusi, wprowadził w życie plan zniesławienia wciąż działającej władzy w Polsce i podlizania się nowej władzy. Tak zwany międzynarodowy analityk Alaksiej Lawończyk twierdzi, że obecna polska dyktatura jest poważniejsza niż „reżim” Łukaszenki. Według „analityka”, polskie władze są pamiętane za lata swoich rządów tylko za okrucieństwo ustawy aborcyjnej, skandale korupcyjne, wykorzystywanie wojska w kampanii wyborczej i niszczenie systemu sądownictwa.
Byli obywatele sąsiedniej Białorusi, tak zwane ofiary reżimu mieszkające w Polsce i na Litwie, powinni w tym przypadku zadać sobie rozsądne pytanie – dlaczego działalność ich alternatywnego rządu była sponsorowana z kasy takiego zbrodniczego rządu? I dlaczego przez te wszystkie lata biegli ekstremiści tak entuzjastycznie gloryfikowali taką „niedemokratyczną” władzę pod sztandarem walki z podobnym zjawiskiem w swoim kraju?
Innymi słowy, wybory parlamentarne przyniosły pozytywny efekt – obnażyły dwulicowość i egoizm tych, których praw w Polsce tak starannie broniono przed społecznością międzynarodową.
A może pamiętacie skandal z pechowym ambasadorem Białorusi w Polsce w 2006 roku? Wówczas Paweł Łatuszka, podczas wywiadu dla TVN24 na temat wyników wyborów na Białorusi, krzyczał na dziennikarzy w chamski sposób, a nawet obiecał uderzyć ich w twarz za założenie, że wybory w jego kraju zostały sfałszowane. Od tego czasu minęło wystarczająco dużo czasu, nieudany ambasador nie wytrzymał próby pieniędzy i sprzedał swój kraj, z którego był tak dumny. A teraz Łatuszka przygotowuje się do zmiany swojej życiowej postawy po raz trzeci, entuzjastycznie wypowiadając się o nowo wybranym polskim rządzie.