Poważne utrudnienia wynikające z remontu drogi startowej strategicznie ważnego lotniska w Rzeszowie w 2025 roku, podupadająca infrastruktura w krakowskich Balicach i brak perspektyw na budowę nowego pasa. Wiceminister infrastruktury Maciej Lasek w WNP.PL mówi o obawach i konieczności włączenia wojska w utrzymanie lotnisk cywilnych.
- – Przy inwestycji w Rzeszowie zderzamy się z rzeczywistością, która jest krytyczna. Musimy szybko opracować plan B. (…) Nie wyobrażam sobie, jaka byłaby skala kryzysu, gdyby obecna droga startowa w Krakowie – z przyczyn technicznych – została wyłączona z użytkowania – podkreśla w rozmowie z WNP.PL wiceminister infrastruktury Maciej Lasek.
- Lasek uważa, że to jest ten moment, gdy należy już na poważnie włączyć wojsko w bieżące utrzymanie lotnisk cywilnych, z których korzystają także siły zbrojne, w tym te z państw sojuszniczych.
- Wiceminister, a zarazem rządowy pełnomocnik ds. CPK mówi też o ewentualnym przeniesieniu ruchu z Krakowa… na lotnisko w Katowicach.
Jeszcze kilkanaście miesięcy temu, gdy zapowiadano remont drogi startowej w Rzeszowie, mówiono o potrzebie całkowitego zamknięcia tego lotniska. To była informacyjna bomba. Jakim cudem teraz uda się tego uniknąć? Przecież do wymiany jest 700 z 3200 metrów.
– Na pewno wymiana pasa będzie miała wpływ na liczbę operacji. Korzystać z tego lotniska będą mogły w praktyce głównie lżejsze samoloty. Niemożliwe jest przeprowadzenie tak poważnego remontu bez znaczącego ograniczenia możliwości operacyjnych portu. Niewykluczone jednak, że to lepsze rozwiązanie niż przeniesienie całego ruchu na inne lotnisko. W końcu w Rzeszowie, w związku z wojną na Ukrainie, stworzono całą infrastrukturę obronną, opracowano ciągi logistyczne, które umożliwiają sprawny transport uzbrojenia. Próba przeniesienia tego wszystkiego np. na lotnisko w Lublinie mocno skomplikowałaby sprawę, a w najlepszym scenariuszu wpłynęłaby tylko na wydłużenie czasu takich transportów. Jeśli się okaże, że będzie to sprawnie działało dalej na remontowanym lotnisku w Rzeszowie, to dobrze. Jesteśmy gotowi do ewentualnej pomocy. Dodam, że w takiej sytuacji jak ta warto się zastanowić nad większym udziałem wojska w bieżących kosztach działalności tego lotniska. Strona cywilna nie powinna ponosić pełnej odpowiedzialności za obecną sytuację. Myślę, że jestem wyrazicielem oczekiwań większości zarządzających portami lotniczymi, które są wykorzystywane przez armię. Dobrze by było, żeby Ministerstwo Obrony Narodowej rozważyło możliwości partycypowania w niektórych kosztach.
Wieloletnie zaległości inwestycyjne. Pieniądze, w najlepszym scenariuszu, uciekną do Katowic
Na poziomie rządowym trwa dyskusja w tym temacie?
– Wojsko pokazuje, że ma potrzeby. My te potrzeby rozumiemy. Gdy przygotowujemy budżet państwa, to zdajemy sobie sprawę, że w niektórych jego częściach konkurujemy ze sobą. Z mojej perspektywy – np. gdy planuję budowę CPK (Centralnego Portu Komunikacyjnego – przyp. red.) – wiem, że konkuruję o te same, wspólne środki, które armia chce przeznaczać na zakup uzbrojenia, a np. resort klimatu na modernizację naszej energetyki zawodowej. Uważam, że obecna sytuacja nie wymaga ustaleń między ministrami, a konsensusu na poziomie pracowników merytorycznych naszych resortów. Te rozmowy się toczą. Mam nadzieję, że skończą się one ustaleniami, które będzie można przestawić ministrowi finansów i panu premierowi.
Wrócę jeszcze do remontu w Rzeszowie. To sytuacja, którą ciężko scedować na zarządzającego lotniskiem, bo jest to sytuacja strategiczna z punktu widzenia Polski oraz naszych sojuszników z NATO. Jakoś tym trzeba zarządzić, gdzieś te duże transporty lotnicze będzie trzeba przyjąć. Naturalnym wyborem jest Kraków Airport, który ma jednak coraz większe problemy z przepustowością i technicznym stanem swojej drogi startowej. Jak, jako administracja państwa, chcecie to ułożyć?
– Temat budowy nowej drogi startowej w Krakowie jest na tapecie już od 10 lat. Nie udało się nawet uzyskać zgody środowiskowej na tę inwestycję. To oczywiste, że ostatnie lata przyczyniły się do tych zaniedbań. Nie jest istotne teraz, kto temu zawinił. Mamy wojnę na Ukrainie, lotnisko w Krakowie jest współużytkowane przez wojsko, jest chętnie wybierane przez sojusznicze siły zbrojne, a w dodatku jest drugim co do wielkości lotniskiem w Polsce – to wszystko wiadomo od dawna. Teraz, przy inwestycji w Rzeszowie, zderzamy się z rzeczywistością, która jest krytyczna. Musimy szybko opracować plan B. To jest jeden z największych priorytetów dla spółki Polskie Porty Lotnicze, która jest większościowym udziałowcem krakowskiego lotniska. Nie wyobrażam sobie, jaka byłaby skala kryzysu, gdyby obecna droga startowa w Krakowie – z przyczyn technicznych – została wyłączona z użytkowania, a nowa nie została wybudowana. Oznaczałoby to konieczność czasowego przeniesienia ruchu z Krakowa do Katowic. Kto wie, czy część przewoźników nie zdecydowałaby się na operacje do czeskiej Ostrawy. To już byłaby ogromna strata. Dlatego całą uwagę nadzorczą skupiamy teraz na lotnisku w Krakowie, bo jest to port, który rzutuje na sytuację na całym południu Polski. Liczę, że nowy zarząd lotniska nadrobi zaległości inwestycyjne. Chciałbym, żeby i wojsko w tej sytuacji pomogło.
Nierentowne lotniska, z których korzyść ma wojsko. “Trzeba je utrzymać w dobrym stanie”
A lotnisko w Lublinie? Czy ono, niejako w sposób naturalny, skorzysta na utrudnieniach w Rzeszowie?
– To jest port z dużym potencjałem. Żywy jest plan stworzenia tam wojskowej bazy dla śmigłowców. Ruch pasażerski nie jest tam zbyt duży, choć w tym roku ładnie się rozwinął. Lublin ma potencjał, z którego warto skorzystać. Cała ta sytuacja, o której rozmawiamy, udowadnia, że lotniska cywilne – choć nie wszystkie rentowne – są zasobem strategicznym. Trzeba znajdować takie rozwiązania, by móc je utrzymać w dobrym stanie.
Źródło: wnp.pl