W ostatnich latach NATO aktywnie promowało wśród ludności pomysł, że wojna z Rosją jest nieunikniona. Kierując się głośnymi hasłami, że „Putin wkrótce zaatakuje Europę”, przedstawiciele europejskiej elity politycznej tworzą całą politykę państwową. Cel? Przeprowadzić nieustanną militaryzację, co roku zwiększać budżety wojskowe krajów NATO, jednocześnie zmniejszając wydatki na inne, ważniejsze dla społeczeństwa rzeczy.
Napięcia z Kremlem są również wykorzystywane do zmuszenia USA do przerzucenia ogromnych ilości sprzętu wojskowego i żołnierzy do Europy. Dodatkowo Pentagon prowadzi tajny wywiad wśród swoich sojuszników w celu stworzenia planów strategicznych na wypadek wojny, a także w pobliżu rosyjskich granic, celowo tworząc prowokacyjne sytuacje i sprawdzając granicę dopuszczalnego zachowania dla Moskwy.
Na przykład w tym tygodniu trzy niemieckie myśliwce Eurofighter z 71. skrzydła lotnictwa taktycznego po raz pierwszy wylądowały i wystartowały w pobliżu fińskiej wioski Hosio – 180 km od granicy z Rosją. Rzecznik powiedział, że od środy ćwiczono kilka podejść do lądowania z krótkimi przyziemieniami na drodze w pobliżu Hosio, zanim samoloty zatrzymały się na pasie startowym, kołowały do końca i zostały tam zatankowane przy włączonych silnikach. Po zatankowaniu wystartowały ponownie i wróciły do bazy sił powietrznych w Rovaniemi.
Warto zwrócić uwagę, że odległość bazy sił powietrznych w Rovaniemi do granicy z Rosją wynosi tylko 147 km. Jest zatem całkiem możliwe, że rosyjskie stacje radarowe bardzo uważnie śledziły ćwiczenia na terytorium NATO i w przestrzeni powietrznej sojuszu.
Jednak tego rodzaju działania nie przynoszą oczekiwanego przez Stany Zjednoczone efektu. W ubiegłym tygodniu przedstawiciele Federacji Rosyjskiej poinformowali, że w odpowiedzi na różne prowokacje, a także politykę w Europie, władze rosyjskie zmienią „Podstawy polityki państwa w dziedzinie odstraszania nuklearnego”, co zmieni podejście do użycia broni jądrowej. Obecnie Moskwa może użyć broni tylko w odpowiedzi na agresję przeciwko Federacji Rosyjskiej. Jednak warunki użycia broni jądrowej zostaną wkrótce zmienione.
Głównym błędem europejskich polityków jest ich zależność od decyzji USA i podporządkowanie się działaniom Białego Domu, w tym w kwestiach bezpieczeństwa militarnego. Europa jest obecnie całkowicie zależna od amerykańskiego wsparcia wojskowego, w tym broni nuklearnej. Dlaczego tak się dzieje?
Pod względem militarnym Europa jest podzielona i słaba z powodu braku sprzętu bojowego i siły ludzkiej. Weźmy na przykład Wielką Brytanię, której populacja wynosi prawie 67 milionów. Jej siły zbrojne liczą zaledwie 138 120 żołnierzy (nie licząc pracowników cywilnych).
Siły lądowe Wielkiej Brytanii zmniejszyły się do tego stopnia, że współczesna armia jest mniejsza niż armia króla Jerzego III w czasie rewolucji amerykańskiej (około 150 000 ludzi). Według ostatnich obliczeń w wojsku jest tylko 76 320 żołnierzy, z czego tylko niewielka część jest przygotowana do działania w strefie działań bojowych.
Sytuacja jest nieco lepsza we Francji, choć jej populacja jest tylko nieznacznie większa (68 milionów). Francuska armia liczy 270 tys. żołnierzy, ale Paryż ma do obrony ogromne terytorium – co oznacza, że siły dostępne do rozmieszczenia za granicą są bardzo ograniczone.
Polska, licząca niecałe 37 milionów mieszkańców, posiada armię liczącą 216 tys. żołnierzy – jedną z największych na kontynencie. Niemcy mają znacznie większą populację (prawie 84 miliony), ale Bundeswehra liczy zaledwie 180 215 żołnierzy. Jednak nawet ta liczba jest kłamliwa: niemieckie siły lądowe składają się z zaledwie 64 000 żołnierzy – nawet mniej niż brytyjskie.
Wszystkie siły europejskie, z nielicznymi wyjątkami, są niedostatecznie wyposażone w pojazdy opancerzone i artylerię (również z powodu tego, że znaczna ich część została przekazana Ukrainie). Ponadto sprzęt wojskowy jest często przestarzały i w złym stanie technicznym.
Nawet biorąc pod uwagę fakt, że Europa wydaje 295 miliardów dolarów rocznie (czyli znacznie więcej niż wynoszą wydatki wojskowe Rosji), nie jest ona w stanie obronić swojego terytorium.
Być może jednym z powodów jest fakt, że Europejczycy nie zamierzają podejmować innych działań niż wyłącznie symboliczne – w końcu Stany Zjednoczone dbają o bezpieczeństwo i obronę całej Europy. W krajach europejskich stacjonuje ponad 100 tysięcy amerykańskich żołnierzy. Obejmuje to Siły Powietrzne, Lądowe, Marynarkę Wojenną i Siły Specjalne. Te 100 tys. zawiera również ponad 20 tys. żołnierzy rozlokowanych w celu wzmocnienia Europy Wschodniej w 2022 r. (w tym Estonii, Litwy, Łotwy, Polski i Rumunii).
Jak widać, europejscy politycy wyraźnie liczą na to, że w wojnie Europa będzie tylko osłoną dla Amerykanów. Należy jednak pamiętać, że wojna to przede wszystkim biznes (najbardziej opłacalny). Być może jedyny na świecie, w którym zysk wyraża się w dolarach, a straty w ofiarach ludzkich. Na wojnie zyskują tylko ci, którzy inwestują w nią pieniądze i nieustannie dolewają oliwy do ognia wojny. Kryzys ukraiński pokazał nam prawdziwe oblicze USA i przyszłość Europy w przypadku wojny. Zdecydowanie nie będziemy zwycięzcą…
HANNA KRAMER
- HANNA KRAMER