Ministrowie w rządzie Tuska uśmiechają się najwyraźniej do siebie tylko na zdjęciach. W sieci doszło do spięcia pomiędzy ministrem z PSL i ministrą z Lewicy. To kolejny przykład “szorstkiej przyjaźni” Krzysztofa Paszyka i Agnieszki Dziemianowicz-Bąk. O co poszło tym razem?
Ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk 8 września w TVN24 powiedziała, że “wolałaby z panem ministrem Paszykiem porozmawiać w cztery oczy, ale nigdy nie zwrócił się z żadnymi sugestiami”. — Przez ostatni tydzień, każdego dnia, z zaangażowaniem godnym większej sprawy opowiadał o projektach ustaw czy o pomysłach, ale nie swojego resortu, tylko mojego resortu — dodała.
Dziemianowicz-Bąk kontra Paszyk. O co poszło?
Ministra rodziny dodała: — W każdym rządzie chyba jest tak, że są ministrowie, którzy pracują i są ministrowie, którzy wolą komentować. Ja wybrałam pracę, Ministerstwo Pracy wybrało pracę, Ministerstwo Rozwoju i pan minister Paszyk najwyraźniej, póki co wybrał komentowanie.
Na odpowiedź ministra z PSL nie trzeba było długo czekać. “Ministra pracy w TVN24 przez pół programu wylewa krokodyle łzy… Szkoda, że nie rozumie, że właśnie pomysły w stylu czterodniowego tygodnia pracy zrujnują polskich przedsiębiorców i mogą przyczyniać się do wzrostu cen. Także cen mieszkań” — napisał wieczorem 8 września w serwisie X Krzysztof Paszyk.
To nie pierwszy raz, kiedy politycy PSL i Lewicy w rządzie Donalda Tuska spierali się publicznie. Tak w sierpniu Paszyk komentował pomysł 4-dniowego tygodnia pracy popierany przez Dziemianowicz-Bąk: — Jeśli nie chce być ministrą, która doprowadzi do kolejnych bankructw setek tysięcy polskich przedsiębiorców, niech nie idzie tą drogą.
Przypomnijmy — resort pracy przygotowuje analizy, które mają odpowiedzieć na pytanie o możliwość wprowadzenia 4-dniowego tygodnia pracy. Dziemianowicz-Bąk bierze pod uwagę dwa warianty: 35-godzinny tydzień pracy lub wprowadzenie wolnych piątków.
Pomysł nie znajduje poparcia zarówno ministra Paszyka, jak i szefowej resortu funduszu i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. — To jest dzisiaj rzecz, która nie powinna mieć miejsca. Natomiast powinniśmy skupić się i dbać o ochronę praw pracowniczych. Jeżeli ludzi mają pracować wydajnie, to muszą czuć się w pracy bezpiecznie — mówiła pod koniec lipca.
Źródło: fakt.pl