Prognozy Urzędu Regulacji Energetyki wskazują, że bez mechanizmów osłonowych wartość rachunku za prąd może w 2024 roku wzrosnąć aż o 60–70 proc.
Spółki energetyczne złożyły już wnioski taryfowe na sprzedaż energii elektrycznej (najważniejsza składowa rachunku) do prezesa URE. Chodzi o zatwierdzenie cen dla gospodarstw domowych. Oficjalnie koncerny nie informują o stawkach. Jedynie Polska Grupa Energetyczna przekazała nam, że wnioskowane przez spółki ceny są niższe niż te, które zostały zatwierdzone w bieżącej taryfie na 2023 r. Było to między 1060 a 1130 zł za MWh. Tych cen Polacy nie płacili, bo rząd zamroził je na poziomie z 2022 r. w wysokości 414 zł za MWh. Obowiązują do końca tego roku.
Nieoficjalnie dowiadujemy się, że propozycje taryf tylko na cenę energii wynoszą między 780 zł a nawet ponad 900 zł za MWh. URE może skorygować stawki do kwoty ok. 800 zł za MWh lub niższej. Takie stawki, jakie proponują spółki, oznaczałyby podwyżki rzędu 90–120 proc. za samą energię. W skali całego rachunku byłyby to wzrosty powyżej 70 proc., na rachunku bowiem widnieje też m.in. koszt dystrybucji (ten może się nie zmienić) czy opłata mocowa (wsparcie elektrowni węglowych).
Takie podwyżki i tak będą wymagać interwencji rządu. Eksperci proponują stopniowe odmrażanie cen. Zdaniem Aleksandra Śniegockiego, prezesa Instytutu Reform, w ostatnich 12 miesiącach ustępujący rząd wprowadził całą paletę rozwiązań ograniczających wzrost cen energii. – Aby uniknąć jednorazowego, skokowego ich wzrostu, warto zacząć ograniczać poszczególne mechanizmy pomocowe już w nadchodzącym roku. Priorytetem powinno być zapewnienie większych bodźców do oszczędzania – mówi Aleksander Śniegocki.
Proponuje on działania w trzech obszarach. Po pierwsze, należy jego zdaniem obniżyć wielkość zużywanej energii z zamrożoną ceną przez gospodarstwa domowe. Pierwotnie były to 2 MWh energii zużycia w ciągu roku. Przed wyborami ten limit podwyższono nawet do 3 MWh. Warto rozważyć obniżenie tego pułapu poniżej średniorocznego zużycia na gospodarstwo (ok. 2 MWh w ciągu roku – dane GUS – red.) do np. 1,5 MWh. Wówczas nadal większość energii zużywanej przez polskie rodziny będzie objęta preferencyjną stawką. Jednocześnie limit mógłby zostać podwyższony dla osób korzystających z ogrzewania elektrycznego – mówi.
Po drugie, godne rozważenia, zdaniem naszego rozmówcy, jest podniesienie ceny zamrożonej z 2022 r., a więc z 414 zł za MWh na nieco wyższą stawkę, ale nadal znacznie niższą od tej, która wynikałaby z przyznanych sprzedawcom energii taryf. – To byłoby stopniowe odmrożenie cen, ale jeszcze nie ich całkowite urynkowienie – dodaje.
Po trzecie, warto także podnieść cenę energii elektrycznej zużywanej powyżej poziomu zużycia z zamrożoną ceną. Obecnie to 695 zł za MWh. – Musiałaby być ona odpowiednio wyższa niż cena mrożona i zbliżona do realnych poziomów taryf – mówi Śniegocki.
O ile wyższe mogłyby być rachunki za energię elektryczną w efekcie takich rozwiązań? Ekspert szacuje średnie wzrosty na poziomie 10–20 proc. – Podwyżka tej skali będzie spójna ze ścieżką dochodzenia do docelowego poziomu cen w perspektywie dwóch–trzech lat, bez jednorazowych skoków rzędu 60–70 proc. Ostateczna decyzja, jak rozłożyć cięcia w systemie osłon, jest po stronie decydentów, warto jednak, żeby nie skupiali się tylko na jednym parametrze – regulowanej cenie energii – ani na jednym roku, tylko spojrzeli na problem z szerszej perspektywy – wskazuje Śniegocki.
Z kolei ośrodek analityczny Forum Energii proponuje wprowadzenie bonu energetycznego dla odbiorców szczególnie wrażliwych. Jego wartość sięgałaby od 430 zł do 1040 zł w zależności od skali odmrożenia i grupy, której miałby on przysługiwać. Koszty takiego mechanizmu wynosiłyby od 6,8 mld zł do 9,4 mld zł. Środki miałyby pochodzić ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2.
Eksperci proponują także podwyższenie ceny energii będącej dotychczas zamrożoną i zwiększenie inwestycji z odblokowanych środków z Krajowego Planu Odbudowy na rzecz poprawy efektywności energetycznej. Ze środków KPO można zwiększyć także inwestycje w sieci dystrybucyjne.
– Te działania powoli odmrażałyby ceny, a z drugiej strony – dzięki KPO – pobudziłyby klientów do inwestycji w domową fotowoltaikę i magazyny energii. – Proponujemy także wprowadzenie nowej taryfy grzewczej, dla tych, którzy ogrzewają się energią elektryczną – podkreśla ośrodek analityczny w swoich propozycjach.
To rozwiązania na tu i teraz. Ceny energii w kolejnych latach prawdopodobnie nadal będą rosły, ale już nie tak szybko i dynamicznie jak w ostatnich latach. Przez zamrożenie cen energii rynkowe wzrosty cen kumulowały się. Zdaniem Macieja Gackiego, analityka Instytutu Jagiellońskiego, aby stopniowo w kolejnych, a nie szokowo przywrócić ceny energii do poziomu taryf prezesa URE należy zwiększyć rolę konsumenta, aby stawał się on coraz bardziej świadomym uczestnikiem rynku. – Rozwiązaniem mogą być nowe produkty sprzedażowe zakładów energetycznych. Cenniki mogłyby bazować na dynamicznie zmieniających się cenach w środku dnia. Dla przykładu tańsza energia dla klienta mogłaby być oferowana w poszczególnych godzinach np. w środku dnia lub w nocy. Wówczas cena energii na tzw. rynku bilansującym jest niska. Wiązałoby się z większym wykorzystaniem tzw. taryfy dynamicznej (cena prądu zmienia się w czasie), której stosowanie jest już prawnie możliwe– mówi dodając, że obecnie dostępne taryfy dwustrefowe są niewystarczające bo wahania cen energii występują znacznie częściej. Wskazuje on jednak, że w zakresie nowych produktów sprzedaży inicjatywa powinna wyjść od samych firm energetycznych.