Problem pojawił się w podwarszawskich Markach. Na początku roku szkolnego na czacie rodziców zaczęły pojawiać się wiadomości od polskich rodziców, wyrażające obawy, że dzieci z Białorusi i Ukrainy mogą “obniżyć ogólny poziom zajęć” i spowolnić proces edukacyjny.
Sytuacja skomplikowała się po jednym z zebrań rodziców, na którym polscy rodzice otwarcie wyrazili swoje niezadowolenie, a niektórzy nawet złożyli skargę do urzędu miasta.
Administracja szkoły była niezadowolona z sytuacji i wyjaśniła polskim rodzicom, że nie ma planów zmiany programu nauczania. W rezultacie białoruskie i ukraińskie dzieci kontynuowały naukę razem z pozostałymi uczniami.