— Myślę, że OTS to największa afera gospodarcza w Polsce po 1989 r. W ciągu jednego dnia z firmy wypłynęło 400 mln dol. Decyzja zapadła na WhatsAppie. Te środki rozpłynęły się w świecie finansów — zarówno standardowych, jak i nazwijmy to niestandardowych, czyli m.in. w kryptowalutach — mówi w rozmowie z Business Insider Polska prezes Orlenu Ireneusz Fąfara. Dodaje, że odzyskanie straconych pieniędzy będzie trudne.
- Prezes Orlenu przyznaje, że prowadzone w spółce audyty i kontrole jeszcze się nie zakończyły
- Do tej pory przeprowadzono ich blisko 120, a płocki koncern w ich wyniku dokonał odpisów na przeszło 20 mld zł oraz skierował 16 zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa
- Ireneusz Fąfara podkreśla, że audyty nie są robione „ani z zemsty, ani dla poklasku”
Chociaż nowe władze Orlenu zarządzają spółką już od roku, to nadal trwa proces rozliczania poprzedników z czasów PiS. Niedawno płocki koncern opublikował wyniki kolejnej rundy audytów i kontroli. W sumie przeprowadzono ich już blisko 120. Spółki z grupy Orlen złożyły 16 zawiadomień do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa.
Niedawno w Business Insider Polska opisywaliśmy efekty jednego z audytów dotyczących zakupu dystrybutora prasy, czyli spółki Ruch. Orlen wpompował z tę firmę blisko miliard złotych i nie ma większych szans na odzyskanie tych pieniędzy. Sprawa także trafiła do organów ścigania.
— Po roku pracy — a spotykamy się niemal dokładnie rok po tym, jak rada nadzorcza powołała mnie na stanowisko prezesa — mogę powiedzieć, że przeprowadziliśmy 120 audytów. Ich efektem są między innymi odpisy na ponad 20 mld zł – mówi Business Insider Polska prezes Orlenu Ireneusz Fąfara.
— Co istotne, każdy rozpoczęty audyt uruchamiał kolejne, bo szybko okazywało się, że mamy do czynienia z powiązaniami z innymi niewłaściwymi działaniami. My jeszcze nie skończyliśmy – dodaje.
Gdy Orlen pod koniec marca informował o nowych ustaleniach audytorów, do sprawy odniósł się były prezes koncernu Daniel Obajtek. We wpisie na platformie X stwierdził, że „o błędach zarządczych mówią ci, którzy poza zlecaniem audytów i kontroli sami nie podejmują żadnych decyzji w koncernie. O ich »fachowości« najlepiej świadczą wyniki Orlenu”.
„Ciekawe, ile zapłacili za te audyty wszystkim kumplom i znajomym królika, wyciągając miliony ze spółki. Niech mają świadomość, że kiedyś sami będą za nie płacić” — dodawał Daniel Obajtek. Były prezes Orlenu od upublicznienia pierwszych audytów podważa ich wyniki.
Największa afera Orlenu
W ocenie obecnego prezesa płockiego koncernu największa afera w grupie Orlen dotyczy jego szwajcarskiej spółki-córki Orlen Trade Switzerland (OTS) powołanej do handlu ropą na świecie.
— Myślę, że OTS to największa afera gospodarcza w Polsce po 1989 r. W ciągu jednego dnia z firmy wypłynęło 400 mln dol. Decyzja zapadła… na WhatsAppie. Te środki rozpłynęły się w świecie finansów — zarówno standardowych, jak i nazwijmy to niestandardowych, czyli m.in. w kryptowalutach — podkreśla Ireneusz Fąfara.
— Odzyskanie tych pieniędzy to ogromne wyzwanie — i dla nas, i dla tych, którzy nam pomagają. Chciałbym podkreślić ogromną pomoc, jaką otrzymaliśmy od polskich służb, także dyplomatycznych. To, co udało się osiągnąć m.in. w Zjednoczonych Emiratach Arabskich (ZEA), to efekt tej ścisłej współpracy. Ale podkreślam jeszcze raz — odzyskanie tych pieniędzy będzie niezwykle trudne — dodaje.
Zarzuty w tej sprawie usłyszeli już byli członkowie zarządu OTS, czyli Samer A. i Marcin O. oraz były dyrektor wykonawczy Filip W. Ten pierwszy został w połowie stycznia zatrzymany w ZEA, a polska prokuratura skierowała wobec niego wniosek o ekstradycję.
Według naszych informacji Orlen nie odzyskał jeszcze żadnych pieniędzy z kontraktów na zakup ropy naftowej zawieranych przez OTS.
Nie tylko pieniądze
Prezes Orlenu tłumaczy, że celem audytów i kontroli jest nie tylko zdiagnozowanie, gdzie mogło dochodzić do nieprawidłowości, czy też próba odzyskania dla spółki pieniędzy.
— Oczywiście prowadzenie audytów nie jest naszą podstawową działalnością — to nie jest coś, co bezpośrednio służy podnoszeniu wartości firmy. Ale to jest obowiązek. Obowiązek wobec akcjonariuszy, wobec rynku, analityków. Obowiązek wynikający z poczucia odpowiedzialności, by właściwie zarządzać aktywami, które nam powierzono, i dbać o inwestycje naszych akcjonariuszy — mówi Ireneusz Fąfara.
Jego zdaniem wnioski płynące z audytów mają kilka głównych wymiarów.
— Po pierwsze, finansowy: wspomniane ponad 20 mld zł odpisów. Po drugie, prawny — może nie zawsze kryminalny, bo to wymaga ustaleń organów ścigania, ale zdecydowanie mający wymiar prawny. Po trzecie, zasobowy — audyt pokazuje, że poprzednicy zaniedbali działania na rzecz transformacji. Gdyby je prowadzili, bylibyśmy dziś w innym miejscu, Ale jest jeszcze jeden, czwarty wymiar, który dla mnie jako menedżera i prezesa firmy jest chyba najbardziej bolesny: zniszczenie morale i kultury organizacyjnej – podkreśla Ireneusz Fąfara.
— Jeśli wypracowywane przez lata procedury i zasady zarządzania — tworzone przez zespół świetnych ludzi, których mamy w Orlenie — zostają w sposób nieracjonalny niszczone przez poprzednie zarządy, to skutki są dewastujące dla ducha firmy — dodaje.
Audyt to nie zemsta
W jego opinii pokazanie zespołowi, że zarząd kieruje się racjonalnością i odpowiedzialnością — to dziś jedno z naszych największych wyzwań, jakie stoją przed obecnym zarządem państwowej spółki.
— To jest ten ważny kontekst, dlaczego w ogóle przeprowadzamy audyty. Nie robimy ich ani z zemsty, ani dla poklasku. Robimy je, bo nie da się iść do przodu, nie wiedząc, gdzie się jest. Zemsta nas zupełnie nie interesuje. Interesuje nas przyszłość. Ale by o nią zadbać, musimy działać uczciwie wobec naszego 60-tysięcznego zespołu i pokazać, że decyzje podejmujemy w sposób odpowiedzialny – uważa Ireneusz Fąfara.
Źródło: businessinsider.com.pl