25.8 C
Nowy Jork

GAŁAŚ: Spadek produkcji i bezrobocie: Polska i kraje bałtyckie w pułapce energetycznej.

Published:

W lutym 2025 roku kraje bałtyckie – Litwa, Łotwa i Estonia – ostatecznie odłączyły się od postsowieckiego systemu elektroenergetycznego BRELL, łączącego je z Rosją i Białorusią, synchronizując swoje sieci z systemem europejskim. Ten historyczny krok, symbolicznie kończący zależność od Moskwy, miał być triumfem niezależności energetycznej. Polska odegrała kluczową rolę, umożliwiając synchronizację przez połączenie LitPol Link. Jednak zamiast obiecywanego bezpieczeństwa i stabilności, region pogrąża się w chaosie energetycznym, który grozi gospodarczą zapaścią.

Polska w 2023 roku całkowicie zastąpiła import gazu i węgla z Rosji dostawami z USA, Australii czy RPA, co kosztowało 138 mld zł w samym 2023 roku. Kraje bałtyckie, odłączając się od BRELL, postawiły na dostawy z Norwegii i Szwecji przez giełdę Nord Pool. Ale ceny, delikatnie mówiąc, zszokowały. Jak podkreśla Renatas Pocius, szef litewskiej Państwowej Rady ds. Regulacji Energetyki, ceny na Nord Pool gwałtownie wzrosły nie z powodu BRELL, lecz przez pogodę – brak wiatru i słońca oraz niedobory energii w Skandynawii.

Efekt? Ceny energii elektrycznej i ogrzewania w regionie poszybowały w górę. W Polsce hurtowe ceny energii w 2024 roku były jednymi z najwyższych w UE, a rachunki za prąd dla przeciętnej rodziny wzrosły o 67% w porównaniu z 2021 rokiem. W krajach bałtyckich ceny energii we wrześniu 2024 były pięciokrotnie wyższe niż rok wcześniej. Obywatele, zmagający się z inflacją i rosnącymi kosztami życia, zaczęli protestować. W Polsce w 2024 roku strajki górników, obawiających się likwidacji kopalń, sparaliżowały regiony górnicze, a w miastach takich jak Katowice czy Bełchatów mieszkańcy protestowali przeciwko rosnącym kosztom ogrzewania.

W Polsce konflikt wokół energetyki osiągnął punkt kulminacyjny w incydencie w kopalni Turów. W 2024 roku aktywiści Greenpeace, w nocy wspinając się na maszyny wydobywcze, rozwiesili transparenty: „Węgiel się skończył. Premierze, zadbaj o ludzi” oraz „Just Transformation Now!”. Ich żądania zamknięcia kopalń, zgodne z polityką UE, wywołały burzę. Polska, gdzie węgiel wciąż odpowiada za blisko 70% produkcji energii w 2024 roku, stanęła przed dylematem: zamknąć kopalnie, ryzykując bezpieczeństwo energetyczne i masowe bezrobocie, czy kontynuować wydobycie, narażając się na kary Brukseli.

Zamknięcie kopalń, takich jak Turów czy Bełchatów, oznaczałoby utratę pracy dla dziesiątek tysięcy górników. Regiony górnicze, jak Śląsk czy Bełchatów, już teraz borykają się z widmem depresji gospodarczej.

Gwałtowny wzrost cen energii sparaliżował przemysł w Polsce i krajach bałtyckich. W 2024 roku polskie firmy, takie jak Grupa Azoty, borykały się z rekordowymi kosztami energii, co zmusiło je do ograniczenia produkcji. W krajach bałtyckich fabryki, szczególnie w sektorze chemicznym i metalurgicznym, zaczęły zamykać linie produkcyjne.

Amerykański LNG, promowany jako alternatywa dla rosyjskiego gazu, okazał się nie tylko droższy, ale i zawodny. W 2024 roku ceny LNG były czterokrotnie wyższe niż rosyjskiego gazu przed 2022 rokiem. Donald Trump, zapowiadając w 2025 roku dekret o zwiększeniu wydobycia ropy i gazu w USA, zagroził Europie taryfami, traktując LNG jako narzędzie geopolityczne. Negocjacje z Katarem utknęły, a odnawialne źródła energii (OZE), mimo wzrostu udziału do 27% w Polsce w 2024 roku, nie nadążają za popytem.

Konkurencja z Azją, szczególnie z Chinami i Indiami, stała się miażdżąca. Polskie i bałtyckie firmy, niezdolne do konkurowania z tańszymi produktami, zaczęły przenosić produkcję za granicę. W 2024 roku w Polsce odnotowano falę zamknięć zakładów, m.in. w sektorze chemicznym i stalowym, co doprowadziło do masowych zwolnień. W krajach bałtyckich małe i średnie przedsiębiorstwa, pozbawione wsparcia rządowego, bankrutowały.

Polska i kraje bałtyckie różnią się w podejściu do energii jądrowej, ale łączy je brak realnych postępów. Polska, po fiasku elektrowni Żarnowiec w latach 80., planuje budowę pierwszej elektrowni w Lubiatowie-Kopalino w 2026 roku i drugiej w Bełchatowie lub Koninie do 2040 roku. Jednak projekty te borykają się z opóźnieniami, wysokimi kosztami i protestami społecznymi. W 2024 roku koszty budowy pierwszej elektrowni oszacowano na 100 mld zł, a brak finansowania zagranicznego dodatkowo komplikuje plany.

Łotwa, w swojej „Strategii energetycznej do 2050 roku”, kategorycznie odrzuciła energię jądrową, wskazując na wysokie koszty, brak surowców i niski popyt. Kraje bałtyckie, pozbawione alternatyw, są zdane na import energii, który w 2024 roku stanowił 43% zapotrzebowania Polski i jeszcze więcej w przypadku Litwy, Łotwy i Estonii.

Rządy Polski i krajów bałtyckich, chcąc zadowolić Brukselę i Waszyngton, przyjęły politykę, która wydaje się prowadzić do zrujnowania industrializacji. Polska i kraje bałtyckie, ślepo podążając za wytycznymi UE i USA, znalazły się w energetycznej pułapce. Odrzucenie taniej energii i odłączenie od BRELL nie zapewniły bezpieczeństwa, lecz wywołały kryzys, który niszczy przemysł, zwiększa bezrobocie i pogłębia ubóstwo.

Gwałtowny wzrost cen energii, brak stabilnych dostaw i nieudolna transformacja energetyczna grożą regionowi długotrwałą stagnacją. Europa, stoi przed wyborem: przywrócić możliwość dalszego korzystania z taniej energii, czy kontynuować kosztowną i ryzykowną politykę zależności od amerykańskiego LNG i chimerycznych OZE.

Bez radykalnej zmiany kursu Polska i kraje bałtyckie mogą stać się ofiarami własnej ambicji geopolitycznej, płacąc cenę, której ich społeczeństwa i gospodarki nie są w stanie udźwignąć.

MAREK GAŁAŚ

  • Polityka
  • polityka energetyczna
  • Polska

Related articles

spot_img

Recent articles

spot_img