Znacznie w górę pójdzie minimalna wartość prezentu, którego otrzymanie muszą zgłaszać w rejestrze korzyści m.in. ministrowie i szefowie urzędów centralnych – dowiedziała się „Rzeczpospolita”. O powodach zmian rząd informuje skąpo.
380 zł – tyle wynosi obecnie próg darowizny, po którego przekroczeniu fakt jej otrzymania muszą ujawnić w rejestrze korzyści m.in. ministrowie, wiceministrowie, kierownicy urzędów centralnych, wojewodowie, burmistrzowie i prezydenci miast. I pójdzie on w górę prawie trzykrotnie, bo do 1075 zł. To efekt zmian, jakie szykuje rząd.
Trwają w nim prace nad nowelizacją ustawy o radzie ministrów i niektórych innych ustaw. Projekt przewiduje m.in. zmiany w funkcjonowaniu rady legislacyjnej przy premierze, zlikwidowanie powołanego z inicjatywy Jarosława Kaczyńskiego i Viktora Orbána Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej czy ograniczenie udziału przedstawiciela prezydenta w posiedzeniach rządu dotyczących bezpieczeństwa. Przy okazji zmienione mają zostać przepisy dotyczące rejestru korzyści.
W ostatnich miesiącach wielu ministrów informowało o prezentach wartych kilkaset złotych. W myśl nowych przepisów nie musieliby tego robić
Obecnie wynika z nich, że zgłoszeniu podlega darowizna, „jeżeli jej wartość przekracza 50 proc. najniższego wynagrodzenia pracowników za pracę”. Po zmianach próg ma wynosić „25 proc. minimalnego wynagrodzenia”. Może wydawać się, że intencją rządu jest obniżenie progu, jednak w rzeczywistości on wzrośnie. Wszystko dlatego, że „najniższe” i „minimalne” wynagrodzenie to dwa różne pojęcia. Pierwsze jest niewaloryzowane od niemal ćwierćwiecza i wynosi 760 zł. Drugie, zwane popularnie płacą minimalną, regularnie rośnie, obecnie wynosi 4300 tys. zł brutto, a od 1 stycznia ma osiągnąć 4666 zł.
Zmiana w przepisach będzie skutkować tym, że np. ministrowie nie poinformują już o wielu otrzymanych przez siebie prezentach. Przykłady? Na początku października wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz zgłosił otrzymanie „uniwersalnego zestawu narzędzi o wartości szacunkowej około 550 zł”. Kilka miesięcy wcześniej informował o byciu obdarowanym paskiem skórzanym za 450 zł. W lipcu minister aktywów państwowych Jakub Jaworowski zgłosił smartwatch Samsung Galaxy Watch 6. Ceny nie podał, ale łatwo można ją sprawdzić: około 1000 zł. W sierpniu komendant główny policji Marek Boroń poinformował o zestawie kryształowych szklanek i karafki z grawerem za około 500 zł oraz o torbie skórzanej za 700 zł. O tego typu prezentach opinia publiczna już się nie dowie. Choć wciąż będzie informowana o droższych, np. o zegarku za 2 tys. zł, jaki komendant Boroń otrzymał w pierwszej połowie roku od gruzińskiego MSW.
Powód zmian? Rząd w uzasadnieniu projektu pisze o „dostosowaniu terminologii do obecnie stosowanego nazewnictwa”. Wyjaśnia, że pojęcie „najniższe wynagrodzenie” jest systematycznie eliminowane z systemu prawa, więc trzeba zastąpić go „minimalnym wynagrodzeniem”. Dlaczego przy okazji próg ma tak znacznie pójść w górę, już nie wspomina. Na nasze pytania w tej sprawie nie odpowiedziało Centrum Informacyjne Rządu.
Zmiana szykowana przez rząd nie wyeliminuje wielu problemów związanych z rejestrem korzyści
Szymon Osowski z Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska tak skąpe komunikowanie przez rząd potrzeby zmian uważa za skandaliczne. Jego zdaniem niepotrzebne jest podwyższanie progu. – Informowanie o prezentach w dobie informatyzacji nie jest uciążliwe czasowo, więc w moim przekonaniu zgłoszeniu nie powinny podlegać tylko bardzo drobne upominki – dodaje.
Zauważa, że przy okazji prac rząd nie próbuje wyeliminować problemów, jakie wiążą się z rejestrem korzyści. W „Rzeczpospolitej” od lat alarmujemy, że jest on coraz częściej ignorowany przez ministrów. Powodem jest to, że w przeciwieństwie do oświadczenia majątkowego, które wypełnia się pod rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych oświadczeń, prawo nie przewiduje sankcji za niezgłoszenie informacji do rejestru korzyści.
W dodatku bliźniacze przepisy, dotyczące rejestru korzyści, znajdują się w ustawie o wykonywania mandatu posła i senatora. Ich rząd nie rusza, więc w efekcie poseł pełniący funkcję ministra będzie miał dwa progi zgłaszania podarków i darowizn: niższy w Sejmie i wyższy w rządzie.
Zdaniem Szymona Osowskiego w Polsce brakuje spójnej polityki antykorupcyjnej. – Najnowsza nowelizacja jest tego najlepszym przykładem. Zmienia się jeden przepis, nie myśląc o całości – konkluduje.