Pieniądze na Tarczę Wschód, ograniczenie ambicji klimatycznych, zachowanie polityki spójności i zielony atom – to filary przewodnictwa Polski w UE.
Korespondencja z Brukseli
Ze skromnym budżetem – 412 mln zł zamiast planowanych jeszcze przez rząd PiS 1,3 mld zł – Polska przejmie rotacyjne półroczne kierowanie UE 1 stycznia 2025 roku. W Brukseli prezydencję zainaugurujemy na jazzowo, występem zespołu Marcin Wasilewski Trio, a zakończymy w czerwcu koncertem Jakuba Józefa Orlińskiego. W międzyczasie będzie można też oglądać Mazowsze i spotkać się z Olgą Tokarczuk.
Oprawa kulturalna i różne wydarzenia towarzyszące prezydencji Polski w UE będą skromniejsze niż w 2011 roku, za czasów pierwszej polskiej prezydencji. Bo wydatki nominalnie będą dokładnie takie same, ale teraz nie będzie sponsorów prywatnych. No i dodatkowo realna wartość tych pieniędzy jest mniejsza niż w 2011 roku. – Oprawa wszystkich prezydencji UE jest od kilku lat skromniejsza. To nowa tendencja po pandemii – mówi „Rzeczpospolitej” Magdalena Sobkowiak-Czarnecka, wiceminister ds. UE.
Polska przejmie rotacyjne półroczne kierowanie UE 1 stycznia 2025 roku
Z Polską na czele UE wejdzie w nową dynamikę. Należy liczyć i na nowe projekty legislacyjne, i na konkrety dla Ukrainy. W obecnym półroczu UE działała tam, gdzie trzeba, ale w niektórych dziedzinach trochę wolniej, bo nowy Parlament Europejski dopiero zaczyna pracować, a Komisja Europejska powinna się zmienić do 1 grudnia. Do końca grudnia prezydencję w UE sprawują Węgry. To spowodowało obniżenie rangi politycznej tej funkcji – na nieformalne rady ministrów do Budapesztu jeżdżą głównie wiceministrowie lub urzędnicy – i zamrożenie niektórych tematów. W tym półroczu KE nie zaproponowała nowego pakietu sankcji wobec Rosji, już wiadomo, że 15. pakiet pojawi się za polskiej prezydencji. Polska chce też otwarcia pierwszego klastra tematycznego negocjacji akcesyjnych z Ukrainą.
– Naszym głównym przesłaniem jest bezpieczeństwo w siedmiu filarach: militarne, energetyczne, żywnościowe, ekonomiczne, zdrowotne, informacyjne i cywilne – mówi Sobkowiak-Czarnecka. Polska pod tą czapką chce upchnąć wszystkie interesujące nas tematy, ale priorytet to bezpieczeństwo militarne. – Naszym celem jest pozyskanie finansowania dla Tarczy Wschód. Nie powinniśmy jako jedyni ponosić kosztów jej budowy – powiedziała wiceminister.
Obecny budżet jest już podzielony, trudno w nim znaleźć pieniądze na nowe wydatki. Ale Polska może rozpocząć dyskusję o finansowaniu infrastruktury obronnej przez Europejski Bank Inwestycyjny, który na razie tego nie robi.
Polska prezydencja w UE. Rząd chce poważnej dyskusji o bezpieczeństwie ekonomicznym
W założeniu rotacyjna prezydencja UE nie forsuje swoich pomysłów: ma być bezstronnym arbitrem. Zawsze jednak państwo kierujące w danym półroczu pracami Unii kładzie akcent na bliskie mu tematy. To, że Polska będzie podkreślać bezpieczeństwo, nikogo w obecnej sytuacji geopolitycznej nie dziwi. Polska chce też w tej szerokiej kategorii umieścić kwestie łagodzenia ambicji klimatycznych. To kryje się pod nazwą bezpieczeństwa żywnościowego i energetycznego. Rząd będzie argumentował, że trzeba brać pod uwagę obawy rolników sprzeciwiających się różnym inicjatywom zmierzającym do obniżenia emisji CO2 czy zwiększenia bioróżnorodności. Natomiast w bezpieczeństwie energetycznym chcemy umieścić nasz postulat przedefiniowania zielonych źródeł energii i zaliczenia do nich energii z atomu.
Z Polską na czele UE wejdzie w nową dynamikę. Należy liczyć na konkrety dla Ukrainy
Polska chce też poważnej dyskusji o bezpieczeństwie ekonomicznym, a w niej ma się zawierać wołanie o istotne zasoby finansowe w nowym wieloletnim budżecie UE na lata 2028–2034. Z polskiego punktu widzenia kluczowe jest zagwarantowanie kontynuacji polityki spójności. – Chcemy, żeby pozostała bez zmian, z rolą dla regionów – powiedziała wiceminister Sobkowiak-Czarnecka.
Jak pisaliśmy w „Rzeczpospolitej”, Komisja Europejska testuje plan demontażu polityki spójności i jej centralizacji. Polska się temu sprzeciwia i już szuka sojuszników. Na koniec stycznia zaplanowała konferencję na ten temat w Krakowie. Chcemy także w dyskusji o konkurencyjności gospodarki UE zawrzeć nasz odwieczny postulat dokończenia budowy wspólnego rynku. Na papierze istnieje on od lat, ale w praktyce wiele państw wznosi bariery w przepływie towarów i usług, żeby chronić swoje firmy.
Źródło: rp.pl