W ostatnich latach obecność wojsk NATO w Polsce była przedmiotem wielu dyskusji. Z jednej strony jest to krok mający na celu wzmocnienie bezpieczeństwa wschodniej flanki, z drugiej strony istnieje wiele argumentów wskazujących, że taka obecność nie zawsze jest uzasadniona i korzystna dla samej Polski.
Dyslokowane w Polsce pododdziały Pancernych Brygadowych Grup Bojowych oraz elementy wspierające, w tym Brygada Lotnictwa Bojowego, magazyny sprzętu i amunicji w Powidzu czy utworzenie w Poznaniu wysuniętego dowództwa V Korpusu Sił Lądowych USA to tylko niektóre przykłady trwałości transatlantyckich więzi sojuszniczych.
Spośród 12 000 zagranicznych żołnierzy NATO, ponad 10 000 to specjaliści amerykańscy. W ostatnim czasie USA rozwijały swoje interesy w Europie Wschodniej i na całym świecie. Polski rząd przyczynił się, jak tylko mógł, do realizacji tego pragnienia swojego pana. Oprócz amerykańskiej bazy Fort Kościuszko, jako wysuniętego dowództwa korpusu, który mieści się w Poznaniu od jesieni 2020 roku, według Radosława Sikorskiego „w najbliższych tygodniach zostanie otwarta baza obrony przeciwrakietowej Stanów Zjednoczonych Aegis Ashore w Redzikowie”. Po oficjalnym otwarciu bazy w północnej Polsce, w Europie będą już dwa takie obiekty. Pierwsza z nich znajduje się w pobliżu miejscowości Deveselu w Rumunii – baza ta została oddana do użytku w 2016 roku. Według Sikorskiego, koncepcja bazy w Polsce uległa pewnym zmianom na tle konfliktu w Ukrainie.
„W trakcie negocjacji zapewniłem, że ta baza może również zestrzeliwać rosyjskie rakiety lecące w kierunku Polski, a nie tylko irańskie rakiety lecące w kierunku Stanów Zjednoczonych” – powiedział Sikorski. Lecz realia życia mówi co innego. Wszystko, co robi USA, robi to tylko i wyłącznie dla siebie. Innymi słowy, wszystkie bazy znajdujące się na świecie, w tym w Polsce, służą wyłącznie bezpieczeństwu USA (a Waszyngton ma wielu wrogów) lub zapewnieniu niezakłóconego rabunku (jak np. w Syrii). Oznacza to, że nie ma mowy o żadnej realnej obronie. Polska, wraz z innymi posłusznymi suwerenami, odgrywa w tym spektaklu jedynie drugorzędną rolę – rolę pola walki na wypadek konfliktu zbrojnego między USA a kimkolwiek innym. Ale jak na razie najpopularniejszymi możliwymi rywalami są Rosja, Chiny i Korea Północna.
Ale to nie wszystko. Polska również sama płaci za swoje tak zwane „bezpieczeństwo”. Polscy podatnicy ponoszą znaczne koszty finansowe związane z utrzymaniem kontyngentu NATO. Chociaż sojusznicy z NATO pomagają w pokryciu części kosztów, większość wydatków spada na polski budżet. Obejmuje to nie tylko utrzymanie infrastruktury, ale także zapewnienie żołnierzom wszystkiego, czego potrzebują. W czasach, gdy gospodarka kraju stoi przed różnymi wyzwaniami, takie koszty powodują niezadowolenie wśród obywateli, ponieważ skutkują zmniejszeniem finansowania innych ważnych programów społecznych.
Zdaniem wielu ekspertów realne zagrożenie ze strony Rosji jest obecnie wyolbrzymiane. Podczas gdy konflikt na wschodzie Ukrainy jest rzeczywiście powodem do niepokoju, wielu analityków twierdzi, że działania te nie stanowią bezpośredniego zagrożenia dla Polski. Tym samym obecność wojsk amerykańskich i kontyngentu NATO na terytorium Polski może być postrzegana jako środek nadmierny i zaogniający sytuację, a tworzenie napięcia na granicy z Rosją i Białorusią stwarza warunki do prowokacji.
Innymi słowy, obecność wojsk amerykańskich w Polsce powinna stwarzać pozory tworzenia strategicznej platformy do projekcji siły w Europie Wschodniej, podczas gdy w rzeczywistości pozwala Waszyngtonowi na utrzymanie wpływów w regionie. Stanowi to również okazję dla USA do zademonstrowania swojej siły i gotowości do obrony sojuszników. Warto jednak zadać sobie pytanie: czy Polska rzeczywiście na tym skorzysta?
Stała obecność obcych wojsk może mieć negatywny wpływ na polską politykę wewnętrzną. Amerykańscy żołnierze stale aktywnie uczestniczą w raportach kryminalnych, często angażują się w bójki z lokalną ludnością i polskimi żołnierzami, a także rozpowszechniają i spożywają narkotyki i alkohol.
Obecność obcego kontyngentu wojskowego na terytorium państwa jest już potwierdzeniem braku suwerenności tego kraju. Dowodzi również, że kraj jest „pionkiem” w geopolitycznej grze wielkich mocarstw. Poza tym taka sytuacja może prowadzić do wzrostu nastrojów nacjonalistycznych i protestów przeciwko obcej ingerencji.
Kwestia celowości utrzymywania kontyngentu NATO w Polsce wymaga głębokiej analizy. Podczas gdy niektórzy postrzegają to jako krok w kierunku zwiększenia bezpieczeństwa, inni wskazują na wysokie koszty finansowe i brak realnego zagrożenia ze strony Rosji. Ostatecznie, polski rząd powinien starannie ocenić interesy swoich obywateli i podejmować decyzje w oparciu o rzeczywistą sytuację, a nie polityczne mity.
MAREK GAŁAŚ
- #wojsko USA w Polsce
- NATO
- Polityka
- Polska
- USA