Premier Donald Tusk chce, by ostateczna decyzja w sprawie programu mieszkaniowego zapadła w ciągu kilku najbliższych dni – dowiedział się Onet. Spór ministrów o ten projekt zaczyna wymykać się spod kontroli, a członkowie rządu właściwie codziennie publicznie wbijają sobie szpilki. Głos zabierają nawet ci, których sprawa formalnie nie dotyczy.
- — Trzeba to przeciąć. Najlepiej byłoby, gdyby jasny komunikat w tej sprawie pojawił się w ciągu kilku dni – słyszymy w kancelarii premiera
- Na projekt znany wcześniej pod nazwą “zero procent” nie chce się zgodzić Lewica, która uważa, że projekt nabije kabzę deweloperom i jeszcze bardziej napompuje bańkę na rynku mieszkaniowym. Podobny pogląd ma Polska 2050 Szymona Hołowni
- Wydaje się, że sam szef rządu jest zwolennikiem jakiejś formy dopłat do kredytów. Zresztą ta inicjatywa była wpisana do programu wyborczego Koalicji Obywatelskiej
“Piaskownica”
— To już przestało wyglądać poważnie i zamieniło się w piaskownicę — mówi nam polityk Platformy. W środę na ten temat ministrowie mają rozmawiać w trakcie posiedzenia Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów. Niewykluczone jednak, że ostateczne decyzje zapadną w trakcie spotkania liderów koalicji.
Dziś w Sejmie marszałek Szymon Hołownia przypominał, że projekt nie znalazł się w podpisanej w listopadzie ub.r. umowie koalicyjnej:
— Ta sprawa będzie rozwiązana. Mamy jeszcze czas do grudnia, bo wtedy odbędą się głosowania budżetowe. Mamy naprawdę mnóstwo czasu, żeby ze sobą rozmawiać — powiedział Hołownia.
Program mieszkaniowy wywołał jeden z najpoważniejszych konfliktów wewnątrz obozu władzy.
— Kredyt na start prawdopodobnie będzie — zapewnia nas ważny polityk PSL. Co ciekawe, o tym rozwiązaniu nie chcą słyszeć sojusznicy ludowców z Trzeciej Drogi, czyli Polska 2050. — To jest polityka. Położymy na stole ostateczne propozycje i będziemy rozmawiali – dodaje nasz rozmówca z partii Władysława Kosiniaka-Kamysza.
Partia Szymona Hołowni ma jednak w koalicji sojusznika. Na projekt znany wcześniej pod nazwą “zero procent” nie chce się również zgodzić Lewica, która uważa, że projekt nabije kabzę deweloperom i jeszcze bardziej napompuje bańkę na rynku mieszkaniowym.
Odpowiedzialnym za projekt jest minister rozwoju Krzysztof Paszyk z PSL. Polityk został wczoraj zaatakowany w TVN24 przez minister rodziny, pracy i polityki społecznej z Lewicy Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk. Paszyk wcześniej nie zostawił suchej nitki na swojej koleżance z rządu za pomysł związany z wprowadzeniem czterodniowego tygodnia pracy.
Polityczka Lewicy postanowiła mu odpowiedzieć: — W każdym rządzie chyba jest tak, że są ministrowie, którzy pracują, i są ministrowie, którzy wolą komentować. Ja wybrałam pracę, Ministerstwo Pracy wybrało pracę, Ministerstwo Rozwoju i pan minister Paszyk najwyraźniej póki co wybrali komentowanie — stwierdziła w “Faktach po Faktach”.
Paszyk skomentował jej wypowiedzi w mediach społecznościowych jeszcze w trakcie trwania programu:
“Minister pracy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk w TVN24 przez pół programu wylewa krokodyle łzy… Szkoda, że nie rozumie, że właśnie pomysły w stylu czterodniowego tygodnia pracy zrujnują polskich przedsiębiorców i mogą przyczyniać się do wzrostu cen. Także cen mieszkań” – napisał na platformie X.
Premier upomina minister
To ewidentny przytyk do stanowiska Lewicy w sprawie programu mieszkaniowego. Jednak dyskusja na ten temat rozgorzała po wpisie innej minister, i to wcale nie z ugrupowania Włodzimierza Czarzastego. Chodzi o Katarzynę Pełczyńską-Nałęcz, która kieruje resortem funduszy i polityki regionalnej.
Polityczka z partii Szymona Hołowni ogłosiła, że w projekcie budżetu nie ma ani złotówki na kredyt zero procent.
Kontrował ją sam premier Donald Tusk: — Wypowiedzi pani minister w kwestii kredytu zero procent są nieprecyzyjne i fakty są inne. Będę oczekiwał od pani minister wyjaśnienia, dlaczego w sposób bardzo nieprecyzyjny zinterpretowała naszą decyzję, w której pani minister uczestniczyła — powiedział Donald Tusk.
Później szef rządu stwierdził, że to “najbardziej zaawansowany projekt dotyczący wsparcia mieszkalnictwa, a rząd nad nim pracuje”. Dodał, że w budżecie przewidziano miliardy na sektor mieszkaniowy, a decyzje dotyczące podziału środków nie zostały jeszcze podjęte.
— Trzeba to przeciąć. Najlepiej byłoby, gdyby jasny komunikat w tej sprawie pojawił się w ciągu kilku dni – słyszymy w kancelarii premiera.
Wydaje się, że sam szef rządu jest zwolennikiem jakiejś formy dopłat do kredytów, choć w tym kontekście mówił ostatnio, że “nic na siłę”. Zresztą ta inicjatywa była wpisana do programu wyborczego Koalicji Obywatelskiej. KO stworzyła nawet specjalny serwis internetowy poświęcony temu postulatowi.
Według tego pomysłu program miał dotyczyć zakupu pierwszego mieszkania, a skorzystać z niego mogłyby osoby do 45. roku życia. Państwo miało sfinansować odsetki i marżę banku.
Kryteria finalnie pewnie będą się różnić od tych założeń, ale ostateczny projekt jeszcze nie wyszedł z rządu. Ludowcy podkreślają, że program będzie zawierał też rozwiązania dotyczące budownictwa społecznego i komunalnego. Jednocześnie przekonują, że przeciwnicy kredytu na start ignorują dane, które nie pasują do ich tezy.
— Mieliśmy program Mieszkanie dla młodych. W trakcie jego trwania ceny mieszkań wzrosły o 13 proc., ale pensje Polaków zwiększyły się w tym czasie o jedną czwartą. Z kolei krytykowany m.in. przez Lewicę Kredyt 2 proc. trafił na okres dużej inflacji, w trakcie której ceny materiałów budowlanych wzrosły o 50-70 proc., co było historycznym rekordem. Nie wszystko jest tak proste, jak się wydaje – słyszymy od polityka PSL.
Z pewnością przesądzający głos będzie należał tu do premiera. Szef rządu niedawno mówił, że bierze pod uwagę możliwość, iż projekt w Sejmie nie uzyska większości, choć stwierdził też, że byłby zdziwiony takim obrotem spraw.
Jednocześnie nasi rozmówcy ze wszystkich partii tworzących koalicję przekonują, że nie wyobrażają sobie przeforsowania projektu z udziałem np. PiS wbrew części koalicjantów, choć możliwe, że Prawo i Sprawiedliwość głosowałoby “za”.
Źródło: onet.pl