9.4 C
Nowy Jork

Działacze Platformy wściekli na Romana Giertycha. “Jest podłym politykiem”

Published:

O tym, że Roman Giertych wystartuje w wyborach do Sejmu ze świętokrzyskiej listy Koalicji Obywatelskiej, lokalni działacze partii dowiedzieli się na wiecu Donalda Tuska. Po tym, jak poseł złamał dyscyplinę partyjną i odmówił głosowania w sprawie depenalizacji aborcji, członkowie struktur czują się zawiedzeni po raz drugi. — Miały go przypilnować córki, a nie przypilnował nawet Donald Tusk — mówi nam jeden z kieleckich działaczy PO. Inny podkreśla: — Donald dostał to, co chciał, i teraz ponosi tego konsekwencje.

  • Głosy posłów PSL zaważyły na odrzuceniu projektu ustawy o depenalizacji aborcji. Gromy zbiera jednak Roman Giertych. Poseł KO złamał partyjną dyscyplinę i nie wziął udziału w ważnym dla koalicji rządzącej głosowaniu
  • Czujemy się zawiedzeni już po raz drugi — słyszymy w świętokrzyskiej Platformie. To region, z którego Roman Giertych — decyzją Donalda Tuska — wystartował do Sejmu. Szef struktur zapewnia, że lokalnie współpraca z posłem układa się dobrze
  • Próbował kreować się na intelektualistę, któremu na sercu leżą kwestie praw człowieka. Swoim zachowaniem zakpił z wizerunku, jaki próbował w ostatnim czasie sobie stworzyć — mówi Onetowi jedna z radnych PO

“Był i nadal jest podłym politykiem”

— Zawsze ostrzegałem moje koleżanki i kolegów przed Giertychem. Nie mam żadnej satysfakcji, że mnie nie omamił swoją zajebi****cią, bo jego zalety są jedynie rzekome. Nie zmieniam o nim zdania — był i, jak widzimy, nadal jest podłym politykiem — takie zdanie o Romanie Giertychu ma Szczęsny Filipiak. To szef krakowskich struktur Platformy Obywatelskiej i radny sejmiku małopolskiego.

— Tak ostro wobec posła KO? — pytam radnego Platformy, bo choć z prawa i lewa od piątku wobec Romana Giertycha spływa zajadła krytyka, w szeregach Koalicji Obywatelskiej słychać głównie “żal”, “ubolewanie” lub “smutek”.

Ostrzejsze komentarze ad personam, jeśli płyną z KO, to raczej w stronę PSL. Bo to głosy “przeciw” posłów i posłanek ludowców zaważyły, że ustawa o depenalizacji aborcji została przez Sejm odrzucona.

Jak Roman Giertych kłamał w sprawie głosowania

Gromy są ciskane w posła Giertycha przynajmniej z dwóch powodów. Jest on wprawdzie jednym z trzech członków klubu parlamentarnego KO, którzy nie wzięli udziału w głosowaniu, ale w przeciwieństwie do posłów Sługockiego (był w podróży służbowej w USA) i Grabczuka (jest na L4) był w piątek na sejmowej sali obrad. Wcześniej w rozmowie z Onetem zapewniał, że w głosowaniu weźmie udział. Klub KO wprowadził nawet dyscyplinę partyjną — wszyscy mieli być “za”. W kluczowym dla całej koalicji rządzącej momencie Roman Giertych, owszem, na salę plenarną dotarł, ale ostatecznie wyjął kartę do głosowania i udawał nieobecnego.

“Wiele moich poglądów ewoluowało, ale nie jestem Moniką Pawłowską a rebours. Dzisiaj ze względu na szacunek do poglądów jednak zdecydowanej większości wyborców KO oraz do dyscypliny klubowej postanowiłem nie brać udziału w głosowaniu nad projektem Lewicy” — tłumaczył później na portalu X poseł KO.

W poniedziałek Roman Giertych opublikował kolejny wpis, w którym przekonywał, że “nie jest żadnym talibem”. “Po długich przemyśleniach poparłem finansowanie in vitro. Mam wiele argumentów za głosowaniem nad ustawą o związkach partnerskich. Widzę również potrzebę, aby po tym strasznym wyroku TK usunąć te wady systemu prawnego, które najbardziej uderzają w kobiety” — podkreślił.

Zawsze tak o nim myślałem i to, co zrobił w piątek, łamiąc dyscyplinę partyjną, było straszne. Tylko mnie to utwierdza w ocenie jego osoby

– zaznacza w rozmowie z Onetem szef krakowskich struktur PO.

Świętokrzyskie struktury PO “zawiedzione po raz drugi”

Ale głos z Krakowa w tej sprawie może nie być tak istotny, jak reakcja lokalnych struktur Platformy tam, skąd poseł Giertych do parlamentu się dostał. Z pytaniami o ocenę zachowania posła ruszamy więc nieco na północ, do Kielc.

Czujemy się zawiedzeni już po raz drugi — słyszę już na samym początku, gdy zaczynam z lokalnymi politykami Platformy rozmawiać o Romanie Giertychu.

Dlaczego po raz drugi? Działacze ze Świętokrzyskiego wracają wspomnieniami do tego, jak to się stało, że pochodzący z Wielkopolski warszawski prawnik przed wyborami 15 października znalazł się na liście KO w Kielcach.

Dowiedzieliśmy się o tym, oglądając jeden z przedwyborczych wieców Tuska. Nikt z nami wcześniej tego nie uzgadniał. Byliśmy skonsternowani

– wspomina dziś jeden z kieleckich polityków KO.

Zdanie struktur lokalnych zostało przy tej nominacji pominięte. Ostatnie miejsce na liście obiecywano wtedy Adamowi Cyrańskiemu, ale polityk musiał z wyborczego wyścigu się wycofać. Jego pozycję startową zajął właśnie Giertych.

“Miały go przypilnować córki, a nie przypilnował nawet Donald Tusk”

Celem takiego planu przewodniczącego PO Donalda Tuska było przede wszystkim zagranie na nosie Jarosławowi Kaczyńskiemu, który przed wyborami uciekł z Warszawy i startował do Sejmu z listy PiS także w woj. świętokrzyskim. Platforma chciała przyciągnąć uwagę, wystawiając przeciwko prezesowi PiS jego niegdysiejszego koalicjanta (jako lidera LPR), a teraz głównego tropiciela pisowskich afer. Plan o tyle się powiódł, że Giertych do parlamentu się dostał, ale całą kampanię wyborczą spędził za granicą. Opozycyjnego adwokata dopaść chciała wówczas prokuratura kierowana przez Zbigniewa Ziobrę.

Taka postawa kandydata Giertycha nie spotykała się — delikatnie mówiąc — z entuzjazmem świętokrzyskiej PO. Ale wątpliwości budziło także to, jak osoba znana z konserwatywnych poglądów będzie realizowała coraz mocniej liberalny program KO – w tym obietnice dane kobietom. Przewodniczący Tusk zdradził wtedy kulisy rozmowy z Giertychem. Adwokat miał go zapewnić, że “prędzej złoży mandat, niż złamie dyscyplinę partyjną”.

— Giertych przed wyborami nagrał też taki filmik, na którym zapewniał, że gdy przyjdzie do głosowania na temat liberalizacji prawa aborcyjnego, córki go przypilnują. Pamiętam, że z innymi działaczami przesyłaliśmy sobie wtedy ten filmik i zastanawialiśmy się, w jakim stopniu to polityczna gra — mówi nam dziś jeden z kieleckich polityków PO. — Dziś czujemy się zawiedzeni. Mnie osobiście jest przykro, że nie udało się przegłosować tego, co obiecywaliśmy kobietom – zaznacza.

— Miały go przypilnować córki, a nie przypilnował nawet Donald Tusk — dodaje kolejny działacz PO.

“Zachowanie Giertycha to także porażka Donalda Tuska”

— Donald dostał to, co chciał, i teraz ponosi tego konsekwencje — to także głos z kieleckiej Platformy.

Trzeba powiedzieć jasno: to, jak zachował się Roman Giertych, to także porażka Donalda Tuska

— mówi kolejny z działaczy PO.

Przypomina, że premier zapowiedział konsekwencje wobec posłów Giertycha i Sługockiego (zawieszenie w klubie i pozbawienie funkcji), ale — mówi działacz — kluczowe będzie, czy te zapowiedzi wejdą w życie. — I czy nie będzie tak, że Giertych straci funkcję wiceprzewodniczącego klubu tymczasowo, a zaraz w ramach zasług za wywęszenie kolejnej afery w PiS na ten stołek powróci — dodaje.

Katarzyna Zapała, kielecka radna PO, w rozmowie z Onetem także nie kryje złości na zachowanie posła Giertycha. Ocenia je tak: — Roman Giertych próbował kreować się na intelektualistę, któremu na sercu leżą kwestie praw człowieka. A depenalizacja aborcji to prawo, które chroni kobiety i ich najbliższych. Poseł Giertych swoim zachowaniem zakpił więc przede wszystkim z wizerunku, jaki próbował w ostatnim czasie sobie stworzyć.

“W tym głosowaniu nie chodziło o kwestie moralności”

Marzena Okła-Drewnowicz, w październiku “jedynka” na świętokrzyskiej liście KO do Sejmu, a dziś posłanka i ministra ds. polityki senioralnej, w rozmowie z Onetem zdradza, że jeszcze kilkanaście lat temu miała inne niż dziś poglądy dotyczące aborcji.

— Denerwowało mnie też, jak ten temat instrumentalnie jest wykorzystywany przy okazji kolejnych kampanii wyborczych. Jednak po tym, co zrobił kobietom rząd PiS, zrozumiałam, że naszym celem musi być przywrócenie kobietom prawa do decydowania o sobie — zaznacza ministra Okła-Drewnowicz. Przypomina, że w czasie kampanii wyborczej od wszystkich osób na listach KO oczekiwano, że po wyborach ich stanowisko wobec aborcji będzie zgodne z programem i zapowiedziami KO.

— Zasady były znane od początku, ale poseł Giertych się do nich nie dostosował. Szkoda, bo w tym głosowaniu nie chodziło o kwestie moralności, ale o danie kobietom prawa wyboru — zaznacza ministra. Jak mówi, liczy, że taki “błąd można popełnić tylko raz” i że w kolejnym głosowaniu dotyczącym liberalizacji prawa aborcyjnego poseł Giertych zagłosuje jak cały klub.

“Ludowcy zobaczyli, że Tuskowi można się sprzeciwić. Nie odpuszczą”

Podobne nadzieje ma poseł Artur Gierada, szef świętokrzyskich struktur PO. W rozmowie z Onetem zastrzega jednak, że z posłem Giertychem w regionie współpracuje im się dobrze i “zawsze można na niego liczyć”. Ale poseł przyznaje też: — Drażni mnie brak skuteczności nas jako dużej koalicji. Liczyłem w tym przypadku na coś więcej i czuję niedosyt po piątkowym głosowaniu.

Poseł Gierada zapewnia jednak, że poseł Giertych “nie jest zamknięty na argumenty”. I liczy, że przy okazji kolejnych ważnych — zwłaszcza dla kobiet — głosowań, uda się posła nakłonić do głosowania za liberalizacją prawa.

Z nieoficjalnych rozmów w Platformie wybrzmiewa jednak obawa co do przyszłości pozostałych projektów ustaw aborcyjnych, w tym tego o dopuszczeniu aborcji do 12. tygodnia ciąży. Projekty są jeszcze uzgadniane w specjalnej komisji sejmowej, ale — jak słyszymy — Lewicy czy KO będzie trudno przekonywać do ich poparcia, chociażby ludowców, którzy w piątek dostali sygnał, że nawet w KO są tacy, którzy na liberalizację aborcji się nie godzą.

Pod górkę może mieć także projekt ustawy o związkach partnerskich. W jego przypadku opór ludowców jest podobnie wielki jak wobec dekryminalizacji pomocy w aborcji.

—Premier Tusk chce, by był to projekt rządowy, ale ludowcom się to nie podoba. Gdy w piątek zobaczyli, jak Tuskowi i jego dyscyplinie w partii sprzeciwił się poseł Giertych, tym bardziej nie odpuszczą — słyszymy od polityka PO.

Źródło: onet.pl

Related articles

spot_img

Recent articles

spot_img